sobota, 5 września 2020

Wielki konflikt



Witajcie w targanym konfliktami świecie. Zwycięstwo Alethyjskiej armii nad armią Parshendich było tylko pozorne. Wielka Burza zmienia wrogów w Pustkowców, we wszystkich królestwach dochodzi do buntu niewolników, przyjmujących nową formę i przeciwstawiających się, mniej lub bardziej krwawo, swoim dotychczasowym panom. Zbliża się kolejne spustoszenie…

Przed naszymi bohaterami kolejne wyzwanie: świat ocalić może jedynie powrót Świetlistych Rycerzy, których z kolei zjednoczyć może jedynie Dalinar. Naszego zmęczonego nieco już wojownika czeka nie lada zadanie. Zadanie, które może okazać się zaledwie wstępem do zjednoczenia całej ludzkości w ostatniej walce. Czy sprawiedliwej i wartej ponoszonych strat? Sanderson nie traci żadnej okazji, by złamać nasze czytelnicze serduszka…

 Zagrożenie czyha nie tylko ze strony Pustkowców, ale także pozornych sojuszników, z których niejeden ma ochotę wbić nóż w plecy którejś z naszych ulubionych postaci. Dalinar budujący kolejne koalicje, ale także walczący z przeszłością, narażający się kolejnym ludziom, odkrywający wiele ze swojej, niechlubnej przeszłości, to postać różniąca się znacznie od wizerunku z poprzednich tomów. Sanderson pokazuje nam inne oblicze Czarnego Cienia, mrocznego i napędzanego pragnieniem krwi wojownika. Z kolei Kaladin, wysłany na kolejną straceńczą niemal, misję staje się świadkiem wydarzeń, zmieniających zupełnie jego wizję wojny i postrzegania wroga. Autor pozwala tej postaci na rozliczenie się z przeszłością, zamknięcie pewnych wątków, ale także prowadzi go w nowym kierunku, który daje nadzieję na rozwój bohatera w ciekawy sposób. Równie ciekawie wypada Shallan, bohaterka balansująca na granicy szaleństwa, walcząca nie tylko o wielką sprawę, ale także o prawo do bycia sobą, do życia bez oglądania się na oczekiwania innych.

 Dużym plusem jest skoncentrowanie uwagi czytelnika na pozostałych Świetlistych Rycerzach, a także na członkach ekipy Mostu Czwartego i postaciach dotąd zaledwie drugoplanowych. Poszerza to znacznie perspektywę odbioru, a także dopełnia wielowymiarowości świata przedstawionego. Ciekawą metamorfozę przechodzi Adolin, zmieniający się z fircyka w troskliwego i pełnoprawnego towarzysza pewnej niepokornej rudowłosej damy. Wraca także Zabójca w bieli, który dostaje  do odegrania niebagatelną rolę w przygotowaniach do ostatecznego starcia z odwiecznym wrogiem ludzkości.

 Amerykański pisarz już niejednokrotnie udowodnił, że nie ma sobie równych w tworzeniu epickich powieści i kreowaniu światów, których konstrukcja stworzona jest z mistrzowską precyzją. Nie inaczej jest w przypadku Rosharu: dopracowany jest system wierzeń, magia, legendy, a nawet ubiory poszczególnychstanów w poszczególnych krajach… Niczym skomplikowana układanka rzeczywistość składa się z wielu dopasowanych elementów, z których każdy ma znaczenie. „Dawca Przysięgi” pozwala nam na zwiedzanie oszałamiającej twierdzy Urithiru, ale także tajemniczej krainy sprenów, Cieniomorza.

 Dwa tomy (dzięki składam wydawnictwu za podzielenie całości na zgrabne części, których trzymanie w ręce nie łamie nadgarstków) tworzą epicką historię zdrad, walki i próby ocalenia człowieczeństwa w obliczu ostatecznej próby. Sanderson po raz kolejny pokazuje, że nie ma sobie równych w tworzeniu wielowątkowych, pełnych zwrotów akcji powieści, w których każda strona niesie spiętrzenie tajemnic, intryg i literackich zaskoczeń. Wszystko ma swoje uzasadnienie i logiczne wyjaśnienie, autor znów zaskakuje sprawnością, z jaką łączy wszystkie fragmenty swojej opowieści, doskonale panując nad materiałem. Nie obędzie się bez niespodzianek, z których jedna może i była do przewidzenia, ale i tak sprawia, że inaczej patrzymy na całą historię.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz