niedziela, 1 marca 2020

Nadeszła epoka obłędu





Jak ja się stęskniłam za tą jedyną w swoim rodzaju brutalną  i niepowtarzalną poetyką, zwichrowanymi bohaterami i zabawą konwencją literacką. Abercrombie wraca po raz kolejny w świetnym stylu.

„Szczypta nienawiści” to powrót do świata „Pierwszego prawa”, ale koncentrujący się na zupełnie nowych bohaterach. Rikke, to obdarzona błogosławieństwem lub przekleństwem, (zależy kto pyta), niejasnych wizji na temat przyszłości, a także nieco fajtłapowata córka legendarnego Wilczarza. Leo dan Brock to dla odmiany szlachetny lord, walczący ze zbuntowanymi Północnymi, oddany niegdyś Wilczarzowi na wychowanie, przez co nabył tendencji do porywczości, umiłowania do wiejskich piosenek i „dziecinnego podziwu dla morderców”. Wiecznie w cieniu swojej matki, a jednak na tyle charyzmatyczny, by zdobyć miłość swoich ludzi, którzy niestety przez zapalczywość swojej szefa, często dla niego giną.

Poznajcie także Isernn na wpół obłąkaną góralkę, kolejną córkę legendy, napędzaną jedynie przez myśl o wolnej Północy, w której warto żyć i dla której warto umierać.  Po drugiej stronie barykady jest Stour Zmierzchun, syn Czarnego Caldera, zbuntowany uzurpator dążący do zlikwidowania wszelkiego śladu po jakimkolwiek oporze. Książę Orso, nieudacznik i narkoman, z tendencją do upijania się, a także przynoszenia rozczarowania wszystkim dookoła. Ostatnia na scenę wchodzi Savine Dan Glokta, córka człowieka trzęsącego unią, inwestorka lubiąca o sobie myśleć w kategoriach bezlitosnego gracza, której wydaje się, że jest w stanie przechytrzyć wszystkich, do czasu…

Każda z powyżej wymienionych postaci obciążona jest brzemieniem swojego dziedzictwa. Każda też próbuje znaleźć pomysł na siebie, poprzez całkowite zanegowanie swoich korzeni lub znajdując siłę w pochodzeniu oraz dokonaniach przodków. A wszelkie te starania nierzadko są zalążkiem krwawych i brutalnych wydarzeń.

Wracamy zatem na Północ, gdzie ciągle ci sami ludzie, walczą o to samo, wyniszczając siebie nawzajem, w walce, która trwa od kilkudziesięciu lat. Nie zmieniają się zasady, przyczyny, przesłanki, zmieniają się jedynie nowe pokolenia udeptujące po raz kolejny skrwawioną trawę na polach kolejnych bitew. „Na Północy nie ma sprawiedliwości. Jest tylko świat, który odwraca wzrok i ma nas w dupie”.  Jednak nawet ta mroczna i krwawa Północ podlega przemianom, jakie niesie za sobą postęp. Coraz szybciej rozwijający się przemysł jak zwykle bogaci tych już najbogatszych, a biednych wpędza w jeszcze większą nędzę. Powoli ci ostatni zaczynają się buntować…

Abercrombie  buduje swoich bohaterów pieczołowicie i solidnie, stawia przed nimi wyzwania łamie ich, tworząc w ten sposób niejednoznaczne i skomplikowane charaktery, którym sekundujemy, wierząc w ich powodzenie, nawet kiedy wydaje się, że nie ma już żadnych szans na happy end. Amerykański pisarz pokazuje nam wojnę i postęp z różnych punktów widzenia, co świetnie buduje klimat oraz pełen obraz przerażających zniszczeń, porównywalnych w obu przypadkach.

Po raz kolejny zostałam całkowicie pochłonięta przez rzeczywistość wykreowaną przez autora „Ostrego cięcia”, zatem po raz kolejny muszę zakończyć jakże oryginalnym stwierdzeniem: byle do kolejnego tomu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz