czwartek, 30 stycznia 2020

Słodko-gorzka opowieść o starości




Dawno nie czytałam powieści, która wzbudziłaby we mnie tyle sprzecznych emocji: niechęć do głównej bohaterki, współczucie dla jej rodziny, pojawiające się i znikające zrozumienie dla zachowań pokazywanych nam postaci, czy też odraza dla postępowania wielu z nich. Trzeba przyznać, że autorka potrafi sprawić, że nie jesteśmy w stanie porzucić lektury tak różnorodnej i wielowymiarowej.

Główna bohaterka, Hagar Shipley pojawia się przed naszymi oczami jako schorowana staruszka, przed którą stoi ostatnie wielkie wyzwanie: przeprowadzka do domu starości, na którą Hagar nie ma zamiaru się zgodzić. Ten dramatyczny zwrot staje się przyczynkiem do przeprowadzenia rozrachunków z całym życiem Hagar. I tak oto wędrujemy z nią przez Kanadę schyłku XIX wieku, przez czasy Wielkiego Kryzysu aż po połowę XX wieku. I jest to wędrówka w dużej mierze nieprzyjemna…

Główna bohaterka nie jest postacią, która można łatwo polubić, ukształtowana przez ciężkie warunki życia na prerii Hagar ma problemy z okazywaniem uczuć,  jest przyzwyczajona do stawiania na swoim i ma naprawdę trudny charakter. Cięty język i bezpośredni sposób bycia sprawiają, że ma problemy nie tylko z zyskiwaniem przyjaciół, ale także utrzymywaniem relacji z własną rodziną. Zdecydowanie nie jest to mama i teściowa z filmu familijnego.  Na szczęście autorka, pozwalając Hagar na sentymentalną podróż w przeszłość, pozwala nam, choć w małym stopniu zrozumieć motywy stojące za takim, a nie innym zachowaniem Kanadyjki. Duży wpływ na odbiór tej postaci mają także sceny rozgrywające się współcześnie, pokazująca nam zdezorientowaną staruszkę, przerażoną postępująca demencja i niepotrafiąca się odnaleźć w otaczającej ją rzeczywistości.

Hagar powoli dojrzewa nie tylko do przeprowadzki, ale także do pogodzenia się z samą sobą, traktowaną równie srogo, co synowie, czy też mąż. W świecie Shipley nie ma miejsca na czułość, delikatność, czy też okazywanie słabości.

Autorka nie tylko wiarygodnie i niezwykle plastycznie kreśli portret starzejącej się kobiety, ale także potrafi stworzyć zapadające w pamięć obrazy prowincjonalnej Kanady z przemianami niesionymi przez rozwój. „Kamienny anioł” jest spójnym i zapadającym w pamięć obrazem starości, historii o przemijaniu, dostosowywaniu się do trudnych warunków i powolnym godzeniem się na odejście. Gorzka, ale niezwykle poruszająca historia…

Książkę przeczytałam dzięki współpracy 
Śląskich Blogerów Książkowych z księgarnią Tak Czytam


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz