sobota, 21 września 2019

Starsza pani...wnerwia




Dawno nie męczyłam się tak z naskrobaniem choćby kilku słów o książce. W przypadku zachwytów literackich, czy też totalnych bubli, nietrudno wypluć z siebie peany pochwalne lub wręcz przeciwnie, akapity pełne jadu. Co jednak zrobić z książką, która jest w przeważającej mierze niemiłosiernie letnia?

Drugi tom serii o Karolinie Morawieckiej, wdowie po aptekarzu zaczyna się od zgonu starszej pani. Nieboszczka była leciwa, toteż jej nagłe odejście z padołu łez nikogo nie zdziwiło. Nikogo poza przyjaciółką wścibskiej pani aptekarzowej. I tak oto Karolina Morawiecka, w asyście obdarzonej zacięciem detektywistycznym, siostry zakonnej, zaczyna przyglądać się bliżej śmierci kobiety posiadającej podobno informacje na temat zagadkowej śmierci sprzed lat.

Teoretycznie jest tutaj wszystko, co lubię: upierdliwa starsza pani wścibiająca nos w nie swoje sprawy, sielskie krajobrazy, kulinarne wtręty, małomiasteczkowe życie, mnóstwo literackich aluzji. Jednak odnoszę wrażenie, że pichcąc tę literacką zupkę, autorka przesadziła z przyprawami. Główna bohaterka jest niemiłosiernie denerwująca i pozbawiona wdzięku, humor przeważnie jest wysilony lub nie najwyższych lotów, bohaterowie nakreśleni grubą kreską czasami stają się własnymi karykaturami, a zagadka stanowiąca oś fabuły jest błaha, więc po jakimś czasie całkowicie przestało mnie interesować, kto zabił i dlaczego.

Nagromadzenie cytatów, aluzji i nawiązań do klasyki kryminału pewnym momencie przestało być zabawne, a stało się najzwyczajniej w świecie męczące. Przy dalszej lekturze trzymały mnie jedynie opisy Doliny Prądnika, Skały i reszty podkrakowskich okolic, które darzę ogromnym sentymentem, co nie przeszkodziło mi odkładać lektury wielokrotnie na półkę i brać się za coś znacznie ciekawszego.

„Morderca na plebanii” nie jest pozycją złą, nie wątpię, że specyficzny styl autorki i jej pomysły znajdą swoich zwolenników, jednak ja nie mam najmniejszej ochoty na kontynuowanie znajomości z wdową po aptekarzu.

Książkę przeczytałam dzięki współpracy Śląskich Blogerów Książkowych
z wydawnictwem Lira
.

2 komentarze:

  1. No pacz pani. Letnia? Całkiem inaczej odebrałam tę powieść (i chwała nam za różnorodne gusta literackie).
    Ciekawe, jak byś odebrała jeszcze inną książkę z tego wydawnictwa i nurtu, czyli "Pani Henryka i morderstwo w pensjonacie". Tu bohaterka jest tak przezroczysta, że prawie niewidzialna. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Letnia z cierpkim posmaczkiem w postaci wrzepiającej mnie głównej bohaterki ;)
      "Pani Henryki..." nie kojarzę, ale jeżeli jest tak przeźroczysta jak mówisz, to nie pałam chęcią jej poznania ;)

      Usuń