Uwielbiam
fantastykę między innymi za to, że tak pięknie potrafi obalać stereotypy
dotyczące tego, jak według niektórych, wygląda literatura wychodząca spod
kobiecej ręki. Mroczne uniwersum, pełne przemocy i stałego zagrożenia, nawiedzane
przez demoniczne istoty? Witajcie w książkach Anny Brzezieńskiej, Anny Kańtoch
i rzecz jasna-Agnieszki Hałas.
Dwa pierwsze
tomy cyklu „Teatr węży” zebrały już wiele pochwalnych głosów, do których
przyłączę się również ja, bowiem zarówno „Dwie karty”, jak i „Pośród cieni” to
wciągające, pełnokrwiste dark fantasy,
od którego trudno się oderwać. Trzeba jednak zaznaczyć, że wprowadzenie w świat
czarnej i srebrnej magii odbywa się powoli i do końca autorka nie odkrywa przed
nami wszystkich swoich kart. Hałas zaprasza nas do uniwersum opuszczonego przez
bogów i chronionego przed demonami magiczną zasłoną, nazywaną Zmroczą. Zmrocza ma to do siebie, że raz na jakiś czas staje się niestabilna, co pozwala
przeróżnym demonom przedostawać się do ludzkiego świata i tam dokonywać
mniejszych lub większych zniszczeń. Na
straży równowagi stoją Srebrni, roszczący sobie prawo do wyłączności w
posługiwaniu się magią, zaciekle zwalczający magów Czarnych, mających naturalne
predyspozycje do posługiwania się swoją mocą
w niekoniecznie chwalebny sposób.
Taki oto,
pozornie prosty, świat poznajemy dzięki głównemu bohaterowi, Krzyczącemu w
Ciemności, mężczyźnie o twarzy pokrytej bliznami i tajemniczej przeszłości. Brune
Keare, bo takie miano również nosi nasz bohater, pewnego dnia budzi się w Podziemiach,
otoczony nieludźmi i całkowicie pozbawiony wiedzy o swojej tożsamości, rodzinie, czy też losach
poprzedzających pobudkę w slumsach. Stopniowo, krok za krokiem, Brune, a wraz z
nim, czytelnik, poznaje surową i bezlitosną rzeczywistość, w której na każdym
kroku czyha niebezpieczeństwo, niezależnie od tego, czy jesteś magiem, zdeformowanym
wyrzutkiem, czy też człowiekiem próbującym związać koniec końcem.
Autorka ma
talent nie tylko do kreowania ciekawego świata przedstawionego, ale także nie
sposób jej odmówić umiejętności tworzenia zapadających w pamięć postaci, czy
też kreślenia dramatycznych, przemawiających do wyobraźni scen. Brune budzi
naszą sympatię nie tylko dzięki swojej niezłomności oraz próbie zachowania
człowieczeństwa w trudnych realiach podziemnego życia, ale także dzięki
swoistej niedoskonałości, jaką co rusz naznacza go autorka. Nie wszystkie
jego czyny są chwalebne, czasami napędza go jedynie pragnienie zemsty,
nierzadko też jego postępowanie powoduje katastrofalne skutki, ściągając
nieszczęście na niego i jego towarzyszy. Trudno też odmówić Krzyczącemu
predyspozycji do wpadania w coraz większe tarapaty i pojawiania się w
nieodpowiednim miejscu, w nieodpowiednim czasie.
Samym
protagonistom, nawet takim najlepiej napisanym, trudno przykuć uwagę czytelnika
na dłużej. Autorka potrafi jednak tworzyć zapadających w pamięć,
przemawiających do wyobraźni, bohaterów drugo- i trzecioplanowych. Niezależnie
od tego, czy opisuje niezłomną lekarkę, łakomego Chowańca, czy też agentkę
demonów, Hałas tworzy pełnokrwistych,
wiarygodnych bohaterów, wypełniających znakomicie jej mroczny świat.
Czasami zdarzają
się kulejące dialogi, akcja rozwija się początkowo naprawdę wolno, niektórzy
bohaterowie są irytujący, ale te drobne niedostatki praktycznie znikają w
drugim tomie, pozwalając czytelnikowi na zanurzenie się z prawdziwą przyjemnością w uniwersum stworzonym przez Agnieszkę Hałas. Pozostaje mieć
nadzieję, że rozwiązanie zagadki
Krzyczącego Ciemności nas nie rozczaruje.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz