Jakże dawno
żadna książka mnie tak nie wymęczyła. Książki fatalne opisuje się łatwo,
bezlitośnie wytykając uchybienia, o tych dobrych pisze się jeszcze łatwiej,
wystarczy przelać swój zachwyt na klawiaturę. Najgorzej, jednak gdy człowiek
trafi na totalnie bezbarwną i nijaką opowieść, a takie właśnie jest „Wracając
do Wilna”.
Punkt wyjścia
był obiecujący: zebranie wspomnień ludzi, których łączą narodziny w pierwszej
połowie XX wieku oraz niezwykła rola, jaką odegrało w ich biografii Wilno. Całość
zebrał Tadeusz Tomaszewski z wileńskiego radia i to właśnie on jest
odpowiedzialny za absolutnie nijaki efekt.
Dwadzieścia
jeden wywiadów, to szeroki wybór rozmówców ze świata kultury, sztuki, a także
nauki, tacy jak: Danuta Szaflarska, Barbara Skarga, Emil Karewicz, czy też
Franciszek Walicki. Dlatego tak dziwi, że wskutek tych rozmów, snucia wspomnień
i opowieści, powstał zbiór lichych anegdot, powtarzanych wielokrotnie dykteryjek,
czy też niezbyt zajmujących diagnoz, stawianych przeszłości.
Autor grzeszy
najbardziej w momencie, gdy stawia pytania, nie wychodząc poza ramy klisz i
niezbyt zajmujących reportaży z tanich gazet. I tak Danuta Szflarska powtarza
znane już wszystkim historyjki, a Emil Karewicz koncentruje się głównie na
swoich wspomnieniach z czasów bycia Brunnerem. Tadeusz Tomaszewski zadaje
proste, niemalże szkolne pytania, skacząc czasami dramatycznie z tematu na
temat, przez co całość sprawia wrażenie wysilone i zupełnie bez pomysłu.
Niezbyt
zajmujące historie, w których Wilno niejednokrotnie schodzi na drugi plan, to
niezbyt imponujący wynik rozmów z ludźmi, którzy zdecydowanie zasługują/
zasługiwali przecież na uważniejsze wysłuchanie…
Książkę przeczytałam dzięki
współpracy Śląskich Blogerów Książkowych
z Wydawnictwem Czytelnik.
z Wydawnictwem Czytelnik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz