wtorek, 12 lutego 2019

Coś lekkiego



Czasami człowiek potrzebuje literackiego odpowiednika pianki, niby wiadomo, że ani to zdrowe, ani niezbędne do życia, ale poprawia humor jak nic.
W książkach Magdaleny Kordel znalazłam idealne połączenie słodyczy oraz przyswajalnej dawki sentymentalizmu.

niedziela, 10 lutego 2019

Groch z kapustą w podróży


Swego czasu półki w księgarniach uginały się od książek, których tytuły zaczynały się od „Dziewcząt”: Dziewczyny wojenne, „Dziewczyny
z powstania”, czy też „Dziewczyny od Andersa”. Do tego grona dołączyły teraz „Podróżniczki. Dziewczyny, które nie znały granic”.

Sięgając po tę pozycję, liczyłam na polską wersję „Podróżniczek” Wolf Kielich, rzetelną i wyczerpującą opowieść o kobietach, które nie wahały się rzucić wyzwania ograniczeniom nakładanych na nie przez płeć, oczekiwania społeczne, czy też konwenanse. Niestety, efekt dokonań pana Jarosława Molendy jest daleki od ideału.

To co się rzuca w oczy najbardziej, to przedziwny stosunek autora do jego bohaterek: protekcjonalny język, z jakim często pisze o kolejnych postaciach, niezmiernie dużo miejsca poświęconego na opisy wyglądu kolejnych pań, czy też insynuowanie im różnych nieciekawych rzeczy. Już w drugim rozdziale książka zmienia się w swego rodzaju plotkarski reportaż: historia Doroty Falak koncentruje się głównie na jej łóżkowych dokonaniach, w dużej mierze domniemanych…

Nieszczególnie wypada także język, którym autor opisuje podróżniczki: „nasza mała twardzielka”, „w ten sposób jeden męski organ stwardniał, drugi udało się jej zmiękczyć”, „czy w ostatnich chwilach żałowała, że uciekł jej sprzed nosa tytuł (…)?”. Trudno nazwać styl autora eleganckim, wyrafinowanym, czy też wyrazistym. Niektóre strony przypominają fragmenty plotkarskich pisemek, tyle że osadzonych w XIX lub XVIII wieku.

Odbioru lektury nie poprawia także brak pogłębionej refleksji, czy też próba wyjścia poza zwykły opis życiorysu bohaterek. W przeważającej mierze autor ogranicza się do wyliczania kolejnych etapów podróży, podbojów miłosnych, czy też zarzuca czytelnika opisami fizjonomii podróżniczek. Nietrudno zauważyć także, że duża część materiału, to cytaty z biografii już wydanych, opatrzone, lub i nie, odautorskim komentarzem.

Całość to istny groch z kapustą, któremu zawdzięczam jedynie fakt spisania sobie potężnej bibliografii, z przyjemnością zapoznam się z nieokrojoną wersją biografii kobiet, które nie zasłużyły sobie na tak powierzchowne i skrótowe potraktowanie ich życiorysów.

Książkę przeczytałam dzięki współpracy Śląskich Blogerów Książkowych
z portalem Granice pl.