Nie chcę być jak Woody Allen czy
John Sayles, których poszczególne filmy zlewają się w jedno. Ci goście robią
dokładnie to, co chcą, i wcale się ich nie czepiam. Ja po prostu chcę, żeby
ludzie oglądali mój nowy film,
a nie ten ostatni. Chcę,
żeby każdy mój film miał swoje własne niezależne istnienie.
A jednocześnie, by można z pewnej perspektywy dostrzec spójność całości”.
A jednocześnie, by można z pewnej perspektywy dostrzec spójność całości”.
Quentina Tarantno albo się kocha,
albo nienawidzi, gdyż to jeden z reżyserów, którzy nie pozostawiają widzów obojętnymi.