Jaka to jest
smutna książka… zabierając się do lektury, nastawiłam się na to, że Eryk
Ostrowski podejmie się próby rehabilitacji Branwella Bronte, czego przedsmak
miałam w poprzedniej książce tego autora. Nie sądziłam jednak, że w rezultacie powstanie opowieść o zmarnowanym
geniuszu, odtrąceniu przez rodzinę i skazaniu na zapomnienie.
Brat genialnych
sióstr funkcjonuje w odczuciu wielu czytelników, jako pijaczyna i awanturnik,
doprowadzający swoją rodzinę do rozpaczy, a przy tym prowadzący hulaszczy tryb
życia, w którego rezultacie zmarł bardzo młodo. Taki obraz utrwalił się m.in.
dzięki E. Gaskell, czy też samej Charlotte Bronte- obie pisarki nie oszczędzały
Branwella np. w swoich listach.
Ostrowski
pokazuje wyraźnie dramatyczny proces wymazywania człowieka ze świadomości
potomnych. O ile niedługo po śmierci syna pastora znalazło się kilka dobrych dusz, znających
zmarłego i broniących jego imienia, tak po dłuższym czasie Branwell zniknął z
historii literatury, wymazany tak samo, jak z portretu rodzinnego. Ślady, które
pozostały wystarczyły jednak autorowi „Tajemnic…” do zrekonstruowania
tragicznej biografii człowieka obdarzonego wieloma talentami, o którym tak
naprawdę wiemy tyle, co nic.
Jak pisze
Ostrowski- twórczość oceniana przez niedoskonałe życie, nie ma szans, by się
obronić. Biograf nie próbuje nam wmówić, że jego bohater żył w sposób wzorcowy, a wszystkie złe głosy na jego
temat, to kwestia plotek i oszczerstw. Udaje mu się jednak w znacznym stopniu
pozbawić portret Branwella wielu plam. Dzięki nowym źródłom i odkryciom okazuje
się, że niesławny brat sławnych sióstr, żył całkiem zwyczajnie i jego
zachowanie nie odbiegało przesadnie od
zachowania współczesnych mu dżentelmenów.
Doskonałe pióro
Ostrowskiego zabiera nas w fascynującą podróż, której zwieńczeniem są niezwykle
przejmujące ostatnie rozdziały. Lektura wydarzeń związanych z odchodzeniem niespełnionego
poety jest naprawdę dojmującym przeżyciem, rzucającym przykry cień na
postępowanie jego rodziny…
Jedno się
autorowi nie udało: przekonać mnie, że to właśnie B.B. jest autorem „Wichrowych
Wzgórz”. Przyjęłam do wiadomości liczne tropy na to wskazujące, ale jestem tak
przywiązana do wizji trzech genialnych
sióstr, że nic nie jest w stanie zmienić mojego zdania. Ale to już mój problem,
a nie autora.
Coś mi się wydaję, że książka nie dla mnie.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam.
https://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/
Szkoda, bo to naprawdę wartościowa literatura :)
Usuń