wtorek, 12 września 2017

„Wybitne jednostki nie mają wybitnej biografii”




Jaka to jest smutna książka… zabierając się do lektury, nastawiłam się na to, że Eryk Ostrowski podejmie się próby rehabilitacji Branwella Bronte, czego przedsmak miałam w poprzedniej książce tego autora. Nie sądziłam jednak, że  w rezultacie powstanie opowieść o zmarnowanym geniuszu, odtrąceniu przez rodzinę i skazaniu na zapomnienie.

Brat genialnych sióstr funkcjonuje w odczuciu wielu czytelników, jako pijaczyna i awanturnik, doprowadzający swoją rodzinę do rozpaczy, a przy tym prowadzący hulaszczy tryb życia, w którego rezultacie zmarł bardzo młodo. Taki obraz utrwalił się m.in. dzięki E. Gaskell, czy też samej Charlotte Bronte- obie pisarki nie oszczędzały Branwella np. w swoich listach.

Ostrowski pokazuje wyraźnie dramatyczny proces wymazywania człowieka ze świadomości potomnych. O ile niedługo po śmierci syna pastora  znalazło się kilka dobrych dusz, znających zmarłego i broniących jego imienia, tak po dłuższym czasie Branwell zniknął z historii literatury, wymazany tak samo, jak z portretu rodzinnego. Ślady, które pozostały wystarczyły  jednak  autorowi „Tajemnic…” do zrekonstruowania tragicznej biografii człowieka obdarzonego wieloma talentami, o którym tak naprawdę wiemy tyle, co nic.



Jak pisze Ostrowski- twórczość oceniana przez niedoskonałe życie, nie ma szans, by się obronić. Biograf nie próbuje nam wmówić, że jego bohater żył w sposób  wzorcowy, a wszystkie złe głosy na jego temat, to kwestia plotek i oszczerstw. Udaje mu się jednak w znacznym stopniu pozbawić portret Branwella wielu plam. Dzięki nowym źródłom i odkryciom okazuje się, że niesławny brat sławnych sióstr, żył całkiem zwyczajnie i jego zachowanie nie odbiegało przesadnie  od zachowania współczesnych mu dżentelmenów.
Doskonałe pióro Ostrowskiego zabiera nas w fascynującą podróż, której zwieńczeniem są niezwykle przejmujące ostatnie rozdziały. Lektura wydarzeń związanych z odchodzeniem niespełnionego poety jest naprawdę dojmującym przeżyciem, rzucającym przykry cień na postępowanie  jego rodziny…

Jedno się autorowi nie udało: przekonać mnie, że to właśnie B.B. jest autorem „Wichrowych Wzgórz”. Przyjęłam do wiadomości liczne tropy na to wskazujące, ale jestem tak przywiązana do  wizji trzech genialnych sióstr, że nic nie jest w stanie zmienić mojego zdania. Ale to już mój problem, a nie autora.

2 komentarze:

  1. Coś mi się wydaję, że książka nie dla mnie.
    Serdecznie pozdrawiam.

    https://nacpana-ksiazkami.blogspot.de/

    OdpowiedzUsuń